Dzień kobiet...
Siedzę, popijając sok z truskawek i pomyślałam, że naskrobię coś dla Ciebie... o kobiecości.💋
Siedzę, popijając sok z truskawek i pomyślałam, że naskrobię coś dla Ciebie... o kobiecości.💋
O kobiecości na sokach. O podejściu do kobiecości i o tym, jak to się wszystko zmienia i odwraca.
Jak się otwiera.
Taki mamy dzień dzisiaj kobiecy, więc to dobra okazja.
Jak się otwiera.
Taki mamy dzień dzisiaj kobiecy, więc to dobra okazja.
Pamiętam jak jeszcze niedawno, myśląc o byciu kobiecą kobietą, widziałam czerwoną szminkę, wysokie szpilki i bardzo przystojnego mężczyznę u boku. Silnego, męskiego. Takiego wiesz, dającego oparcie i wsparcie. Dającego opiekę i satysfakcję, że taki samiec alfa kroczy u boku.
Widziałam kobietę niezależną, bizneswoman, naczelną jakiegoś wielkiego korpo, codziennie biegającą w ołówkowej spódnicy z idealnie dobranym kolorem paznokci do torebki.
Wielki dom, wypasiony samochód, nieziemski facet.
Królowa życia.
Silna kobieta.
Wielki dom, wypasiony samochód, nieziemski facet.
Królowa życia.
Silna kobieta.
Widziałam kobietę, która musi dawać z siebie maksimum. Musi być widoczna. Zauważona.
Przeraźliwie piękna, niedostępna, nieprzystępna.
Intrygatorka, która zawsze osiąga to, czego chce.
Przeraźliwie piękna, niedostępna, nieprzystępna.
Intrygatorka, która zawsze osiąga to, czego chce.
Mam takie poczucie, że to jest obraz silnie kreowany przez media. Takiej kobiety, która nie tyle jest sobą dla siebie, ale w dużej mierze by coś komuś udowadniać. Może mężczyźnie, może światu, a może rodzinie, która nigdy w nią nie wierzyła.
Taki obraz, który mówi: ty też możesz! Możesz być kim chcesz, możesz zdobyć, czego pragniesz.
I ja nie mówię, że jest w tym cokolwiek złego... Mówię, że taki obraz ma w sobie dużo... walki.
Walki, która nigdy nie może być wygrana.
Bo kiedy walczysz, zawsze przegrywasz.
Bo kiedy walczysz, zawsze przegrywasz.
Kobiecość na sokach zmienia się z walki w BYCIE.
W spokój, lekkość i mądrość.
W spokój, lekkość i mądrość.
Mądrość, to jest dla mnie to słowo, które określa kobiecość najpiękniej.
Kobieca mądrość, czerpana z całego rodu... matek, babć, prababć...
Kobieta mądra, zaradna. Piękna w swej seksualności.
Nie wulgarna.
Nie nieugięta.
Nie wyniosła.
I nie władcza.
Nie wulgarna.
Nie nieugięta.
Nie wyniosła.
I nie władcza.
Nie taka, która będzie trzymała swojego partnera pod pantoflem i nie taka, która potrzebuje swojego samca alfa.
Nie taka, która potrzebuje kogoś, kto będzie jej mówił jaka jest cudowna i piękna... jaką jest boginią.
Ale też nie taka, która potrzebuje swojego księcia na białym koniu, który przyjedzie i ją uratuje z jej bóli, cierpień i niemocy całego istnienia.
Nie taka, która jest dziewczynką biegającą po łące, bojącą się wypowiedzieć słowa: NIE.
Nie taka, która jest rozczochrana w swoich marzeniach i niezaradna w powiedzeniu: KOCHAM.
Dla mnie kobiecość to jest stawianie się do życia.
To jest bycie obecną w całej istocie, którą JESTEM.
Kobiecość, jako połączenie z całym rodem swoich przodkiń i czerpanie wiedzy z tego kręgu. Otulanie się nim i stawanie jego częścią.
To jest bycie obecną w całej istocie, którą JESTEM.
Kobiecość, jako połączenie z całym rodem swoich przodkiń i czerpanie wiedzy z tego kręgu. Otulanie się nim i stawanie jego częścią.
To jest podłączenie się do swojego wewnętrznego źródła, do swojego serca, które zna prawdę. I nie banie się kroczyć za tym, co w tym sercu i duszy zapisane, nawet jeśli jest to sprzeczne z tym, co jest w okół w świecie, nawet jeśli kłóci się to z jakimiś normami, czy regułami.
Kobiecość jako niezależność w byciu wolną. W dokonywaniu swoich własnych wyborów.
Jako wolność w swojej seksualności.
Nie baniu się jej. Tylko świadomym rozumieniu swojego piękna.
Piękna tego łona, które jest bramą do jedności.
Do połączenia męskiego i żeńskiego w jedno.
W całość.
Nie baniu się jej. Tylko świadomym rozumieniu swojego piękna.
Piękna tego łona, które jest bramą do jedności.
Do połączenia męskiego i żeńskiego w jedno.
W całość.
I rozumieniu ważności tego. Jakie to jest istotne, jakie cenne.
Nie bez przyczyny od wieków w różnych kulturach kobiety zachowywały dziewictwo aż do ślubu. Rozumiały i wiedziały jak ważne i cenne ono jest. Rozumiały, że to pokrycie mężczyzną nie jest tylko oddaniem się jemu i połączeniu męskiego z żeńskim ale też połączeniu, zapisaniu w każdej komórce obrazu tego drugiego człowieka.
Zapisaniu na stałe i na zawsze.
Połączeniu.
Złączeniu.
Nałożeniu obrazu mężczyzny, na obraz kobiety.
Zapisaniu na stałe i na zawsze.
Połączeniu.
Złączeniu.
Nałożeniu obrazu mężczyzny, na obraz kobiety.
Dzisiaj ta wiedza już wcale nie jest przekazywana. Jest tylko owiana otoczką kościoła pod groźbą i karą „Boga”. Jest raczej otoczona wyśmianiem i zabobonem, niż wiedzą kulturową przekazywaną z pokolenia na pokolenie przez kręgi kobiet...
Kobiecość, jako rozumienie swojej wartości jako kobiety. Rozumienie, że ja jako istota jestem stu procentowo pełna i wystarczająca. Jestem całością.
Mężczyzna nie jest mi potrzebny do stworzenia pełni. Z nim mogę tworzyć piękny duet, piękne partnerstwo. Mogę go wspierać i być wspierana. Mogę kochać i być kochana.
Mogę- ale NIE MUSZĘ.
I każdy mój wybór jest okej.
Mogę- ale NIE MUSZĘ.
I każdy mój wybór jest okej.
Rozumienie tego, że nie muszę cały czas tylko dawać. Mogę też brać. Świadomie i z wdzięcznością otrzymywać od mojego partnera i całego Świata- mówiąc wtedy „dziękuję”.🙏🏻
Nie muszę się opiekować całym światem i partnerem. Nie muszę matkować.
Nie muszę być „matką Teresą” ani wszechwiedzącą.
Ale mogę...
Nie muszę być „matką Teresą” ani wszechwiedzącą.
Ale mogę...
Nie muszę „Świętą” ani idealną.
Ale mogę...
Ale mogę...
Nie muszę spełniać żadnego oczekiwania mężczyzny, mediów, czy rodziny.
I rozumiem, że nikt nie musi spełniać moich oczekiwań.
I rozumiem, że nikt nie musi spełniać moich oczekiwań.
Nie czekam, aż życie przyniesie mi na złotej tacy wymarzoną rzeczywistość, pracę, miłość...
Nie oczekuję, że to w ogóle będzie mi „dane”.
Ani nie uważam, że to mi się należy.
Ani nie uważam, że to mi się należy.
Rozumiem, że dokładnie NIC mi się NIE NALEŻY.
Ale jednocześnie ZASŁUGUJĘ dokładnie NA WSZYSTKO.
Ale jednocześnie ZASŁUGUJĘ dokładnie NA WSZYSTKO.
I z wdzięcznością przyjmuję dary, które mam. Doceniając to, co mam- bo nie mam nic innego.
Wszystko co mam, jest TERAZ. I nie mam pewności, czy kiedykolwiek dostanę to „więcej”.
Wszystko co mam, jest TERAZ. I nie mam pewności, czy kiedykolwiek dostanę to „więcej”.
Kobiecość nie oczekuje.
Tylko przyjmuje.
W rozumieniu swojej wartości i wartości drugiego człowieka. W rozumieniu mężczyzny ale także drugiej kobiety.
Tylko przyjmuje.
W rozumieniu swojej wartości i wartości drugiego człowieka. W rozumieniu mężczyzny ale także drugiej kobiety.
Doceniając.
Zarówno męskie, jak i żeńskie.
W jedności, a nie w walce.
Ramię w ramię.
Bez wywyższania i zazdrości.
Bez lepszości i rywalizacji.
Zarówno męskie, jak i żeńskie.
W jedności, a nie w walce.
Ramię w ramię.
Bez wywyższania i zazdrości.
Bez lepszości i rywalizacji.
Kobiecość, jako szanowanie swojego mężczyzny, jako równego sobie. W partnerstwie. W docenianiu tego, kim on jest.
W dawaniu mu siebie i przyjmowaniu od niego.
W pozwalaniu mu być mężczyzną.
W przyjmowaniu Jego męskiej mocy, silnej energii. Pozwalaniu mu kierować i prowadzić się.
Pozwalaniu mu być dowódcą z całym zaufaniem.
Z nadzieją i wiarą w to, że będzie- doceniać, kochać i wspierać. Ale nie oczekując tego. Nie robiąc scen i wojen, kiedy tych oczekiwań nie spełnia.
Pozwalaniu mu być dowódcą z całym zaufaniem.
Z nadzieją i wiarą w to, że będzie- doceniać, kochać i wspierać. Ale nie oczekując tego. Nie robiąc scen i wojen, kiedy tych oczekiwań nie spełnia.
Kochając Jego Duszę, a nie buty z adidasa.
Kochając jego energię i wewnętrzną siłę, a nie udawany czar, stworzony iluzją niedostępności przez wewnętrznie nieukochane dziecko.
Kochając jego energię i wewnętrzną siłę, a nie udawany czar, stworzony iluzją niedostępności przez wewnętrznie nieukochane dziecko.
Ufając, że Jego miłość jest prawdziwa. Że jest szczera, dojrzała i WYSTARCZAJĄCA.
Doceniając każdy milimetr tego uczucia... tego, że w ogóle jest i jest, jakie jest.
Doceniając każdy milimetr tego uczucia... tego, że w ogóle jest i jest, jakie jest.
Jednocześnie pamiętając o sobie i swoim JA.
Wracając do siebie i dla siebie każdego dnia. Czując i wspierając swoje serce i duszę.
Żyjąc swoim życiem, swoimi pasjami i marzeniami. Żyjąc swoim „ŚWIADOMIE”, jednocześnie wspierając i doceniając partnera w Jego życiu.
Wracając do siebie i dla siebie każdego dnia. Czując i wspierając swoje serce i duszę.
Żyjąc swoim życiem, swoimi pasjami i marzeniami. Żyjąc swoim „ŚWIADOMIE”, jednocześnie wspierając i doceniając partnera w Jego życiu.
Stojąc za nim murem. Bez względu na to, jak głupich rzeczy by nie robił.
Bez względu na to, jak wiele by nie widział.
Bez względu na to, jak małym dzieckiem by nie był w całej swojej „dorosłości”.
Bez względu na to, jak wiele by nie widział.
Bez względu na to, jak małym dzieckiem by nie był w całej swojej „dorosłości”.
Bez pouczania, nauczania i narzucania.
Bez bycia mentorką.
Bez mówienia: wiem lepiej.
Bez bycia mentorką.
Bez mówienia: wiem lepiej.
Ale z mądrością BYCIA.
W byciu na równi i wspieraniu, a nie byciu tą lepszą i mądrzejszą.... Nawet kiedy widzisz i wiesz „lepiej”- pozwalanie mu żyć w Jego sposób.
Bo kiedy mu nie pozwalasz, kiedy zawsze jesteś lepsza, mądrzejsza, widzisz i wiesz- wtedy taki mężczyzna staje się słaby, nieidealny, nie- dość, nie- wystarczający....
W byciu, nawet kiedy widzisz całe morze tych wszystkich jego nie idealności.
Bo kiedy mu nie pozwalasz, kiedy zawsze jesteś lepsza, mądrzejsza, widzisz i wiesz- wtedy taki mężczyzna staje się słaby, nieidealny, nie- dość, nie- wystarczający....
W byciu, nawet kiedy widzisz całe morze tych wszystkich jego nie idealności.
W docenianiu siebie i rozumieniu swojej wartości. W szanowaniu i troszczeniu się o siebie. W dbaniu o swoją energię i nie rozrzucaniu jej na prawo i lewo...
Z mądrością bycia kobietą, przyjaciółką, kochanką, uzdrowicielką, nauczycielką, wiedźmą...
Kobiecość to bycie sobą- w najlepszy i najpiękniejszy sposób.💛
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz