Czego szukasz...?

główne menu

BTemplates.com

niedziela, 24 marca 2019

POST NA SOKACH #dzień 82

Dziś mój 82 dzień na sokach.
Już prawie, prawie od trzech miesięcy nic nie jem, a tylko piję...🍹🍹🍹
I jak się z tym czuję?
Dzisiaj chciałabym opisać co się dzieje w trakcie tego procesu- w życiu i w ciele.
Jak zaczynałam i jak to wszystko przebiegało i przebiega.
Jak zmienia się podejście do jedzenia, ilość wypijanego soku, waga i relacje z ludźmi i samą sobą.



Zaczynałam post na samych winogronach. Piłam mołdawskie, ciemne, baaardzoo słodkie przez pierwsze trzy dni. Potem wbiłam na pomarańcze i piłam je przez miesiąc. W ogromnych ilościach. Od rana do wieczora. Od 7-8 rano do nawet 22 wieczorem.
Na początku nie piłam żadnych ziół, ani plazmy. Tylko soki i lewatywy.


Po tygodniu włączyłam do "diety" plazmę pudding (mieszanka babki płesznik, węgla aktywnego i bentonitu wapiennego) i wymiatałam paskudne, śmierdzące masy kałowe i śluz.
I tak przez pierwszy miesiąc.


Po miesiącu doszły do mojego menu też inne owoce, niż pomarańcze. Szczególnie uwielbiałam połączenie melona, cytryny i winogron czerwonych. I do tego jeszcze natka pietruszki.
Pychota!


A potem miałam fazę na "surowy barszcz", czyli sok z buraka, jabłka, selera naciowego, woda z ogórków kiszonych i pieprz. I pożałowałam tego... kiedy po takim combo barszczowym wstałam rano napuchnięta i bez siły.
Duża ilość soli tak działa.


Potem znowu faza na pomarańcze, mandarynki.
A potem pomarańcze z selerem naciowym. Dużo selera naciowego 😜który swoją drogą też zawiera sporo sodu i pięknie może regulować gospodarkę sodowo- potasową.


Gdzieś po drodze przewinął się też sok z arbuza i nawet z truskawek...

Cały owocowy witraż.






I z biegiem czasu, ta ilość wypijanego przeze mnie soku się zmniejszała...
A potem znowu rosła, kiedy spędziłam więcej czasu w "niżej wibrujących" miejscach. Potrafiłam jednego dnia wypić 3 litry, a następnego 5 litrów- bo następnego był stres, ludzie z innego środowiska, jakieś strachy i negatywne emocje...
I zauważyłam jak perfekcyjnie to działa. Jak perfekcyjnie jedzenie zagłusza emocje.
Jak robimy to na każdym kroku, kiedy jesteśmy "głodni".


Zaczęłam robić sobie takie ćwiczenie, kiedy ten głód się pojawiał: zmieniałam wtedy to, o czym akurat myślałam i zastępowałam to czymś przyjemnym, miłym, kochanym... i od razu ten głód znikał. Spowodowany był czymś, czym martwiłam, stresowałam, czego się bałam, albo do czego się przyzwyczaiłam.
Całkiem zabawne.
Na sokach widać to perfekcyjnie. Na takim długim poście sokowym już wgl.


I tak po 80 dniach soków poczułam, że potrzebuje długich suchych postów i intuicyjnie weszłam w bardzo długie suche okno żywieniowe i bardzo krótkie okno z sokami. I piję teraz mniej niż połowę tego, co piłam na początku.
Teraz kiedy wypiję 2 litry w ciągu dnia, czuję się jak bym wypiła ze 20. Całkowicie wystarcza mi 1,5 litra soku na cały dzień i podejrzewam, że ta ilość jeszcze się zmniejszy.
A chciałabym tylko napisać, że nie leżę cały dzień w łóżku i żyję całkiem aktywnie... 😉


Od 79 dnia chodzę na jogę.
Od ok 70 dnia wróciłam do regularnego biegania.
Od ok 60 wróciłam do treningów funkcjonalno- siłowych w domu.
Do tego przez cały okres postu regularnie tańczę, chodzę na uczelnię i do pracy.



To pokazuje jak pięknie zwiększyła się wchłanialność jelit ale też, że organizm się dożywił i nie potrzebuje już tyle wszystkiego.
I perfekcyjnie pokazuje jak my ludzie samych siebie zagłuszamy ogromnymi ilościami jedzenia. Jak odcinamy się od siebie, od ludzi w okół, od relacji i związków...


Całkiem zabawnie jest mi pisać dzisiaj o tym wszystkim, biorąc pod uwagę to, że kiedyś miałam... anoreksję.


NIejedzenie i niejedzenie.


Wszystko zaczyna się od głowy.
Wszystko zaczyna się od poziomu (świadomości) na którym jesteśmy i intencji, z której coś robimy.
I nie ma tutaj lepszego i gorszego.


Każde jest potrzebne i każde jest prezentem.

Tylko pytanie, czy robimy coś z poziomu strachu, ucieczki, walki...,
Czy miłości do siebie i Świata.


W czasie tych prawie już trzech miesięcy zmieniło się moje ciało. Jestem aktualnie o 12kg lżejsza. Od około 60-70 dnia waga stała. Zaczęła znowu spadać, kiedy wprowadziłam suche posty.

Zmienił się wygląd skóry, która jest dużo bardziej gładka i jędrna. Znika cellulit, którego miałam mnóstwo na całych udach i biodrach i którego niczym i za nic nie byłam w stanie się pozbyć.

Bardzo urosły mi włosy i są teraz najdłuższe w moim życiu.
Do tego wcale nie wypadają.
Kiedyś, kiedy czekałam włosy, miałam ich potem pełno na szczotce, teraz mam 2-3 włosy.

Wybieliło mi się białka oczu. I rozjaśniły tęczówki.

Paznokcie, na których przez całe lata nosiłam żele i które wcześniej obgryzałam przez całe życie, stały się twarde i mocne. Jeszcze nie odrosły, bo piłowała starą płytkę ale już niebawem.

Jeśli chodzi o cerę nie mam z nią żadnych problemów. Nie mam wyprysków, suchości ani innych śladów „niedoborów” czy coś takiego.
Od czasu do czasu pojawiają mi się jakieś wypryski w formie takich rzutów, które znikają po 1-2 dniach. (Objawy oczyszczania- skóra to nasza trzecia nerka).


Przez cały okres postu wychodzą ze mnie rożne paskudne wydzieliny.
Szczególnie wychodziło w okresie, kiedy piłam plazmę pudding. Potem przestało.
A potem znowu zaczęło na suchych postach.
Paskudne złogi zgnilizny z gotowanego jedzenia, mięsa, które przez lata zalegały w zakamarkach jelit. Do tego czopy śluzu, które śmierdzą jak nic innego.
Takie rzeczy nosimy w sobie kochani. I nie jest wstydem o tym mówić, wstydem jest nosić to w sobie.

Wszystkie te zalegające paskudztwa wpływają nie tylko na funkcje biologiczne naszego organizmu jak właśnie np wchłanianie składników z pokarmów ale rownież wpływają na nasze samopoczucie i myślenie oczywiście. Wpływają na to kim jesteśmy, naszą kobiecość i męskość.

Mówi się, że jelita są naszym drugim mózgiem. A może nawet pierwszym?
Mamy w nich mnóstwo bakterii, które perfekcyjnie potrafią sterować naszymi wyborami i zachciankami. Wysyłają informacje do mózgu i wpływają na nasze samopoczucie (i jest to potwierdzone badaniami naukowymi).

Pamiętam jak jeszcze niedawno gapiłam się w ścianę, żyłam w ogromnej niemocy i strachu, jedząc tony gotowanego jedzenia, mięso, hektolitry kawy...

Dzisiaj to wygląda zupełnie inaczej.

Ja po prostu czuje jak moja mikroflorę jelit się zmienia. Jak te bakterie walczą o przetrwanie, kiedy np idąc ulicą, przypomina mi się smak parówek, albo jajek z majonezem, albo wegańskiego curry, kawy...
I normalnie mogłabym pomysleć, że mam na to ochotę i chcę to zjeść ale wiem, że tak nie jest.
I to jest mega zabawne uczucie 😜 które z resztą bardzo szybko znika.

Biom, który mamy w swoich jelitach decyduje o tym, co chcemy zjeść, na co mamy ochotę, nawet jaki mamy nastrój i jakie mamy wyniki sportowe. Tutaj, wśród sportowców od dawna znane jest przeszczepianie mikroflory jelit dla osiągnięcia lepszych wyników sportowych.... i to też wiele mówi o tym temacie.

Biom, który jesteśmy w stanie zmieniać między innymi dzięki postawi sokowemu.




Mnie zostały dwa tygodnie soczków do moich 100 dni i już nie mogę się doczekać.
To była absolutnie cudowna przygoda i już nie mogę się doczekać jak będę tworzyć teraz dla Was te wszystkie surowe cudowności 💛💛😍😍
Mam mnóstwo pomysłów i przepisów w głowie...

Post sokowy to jest taka baza, przepłukanie jelit i przepłukanie życia- ze wszystkiego, co negatywne i destrukcyjne.
Jest takim nowym początkiem, który perfekcyjnie pokazuje wszystkie obszary potencjału i miejsca na wzrost ale tez wszystkie programy i blokady nad którymi należy pracować.
Oczyszcza się ciało fizyczne i mentalne.
Oczyszczają się relacje i myśli.

I wszystko wchodzi na nową wibrację- odwagi i możliwości...
Wibrację miłości ❤️


Dzięki temu relacja ze sobą się zmienia. Dostrzegasz w sobie przyjaciela i swój potencjał- we wszystkich tych obaszarach, w których komuś zazdrościsz, podziwiasz i też byś tak chciał.
Nie różnimy się od siebie niczym.
Nie ma lepszych i gorszych.
Nie ma ważnych i ważniejszych.
Ta jedność przejawia się na każdym poziomie...

Kończy się stawianie siebie jako niewolnika- albo gorszego albo lepszego w odniesieniu do kogoś.

Jestem niesamowicie wdzięczna za ten czas i tę wspaniałą przygodę.
Jeśli tylko to czujesz, polecam Ci ten proces, bo soki to eliksir, odmieniający całe życie...
Kocham Cię.
Przytulam.
I zapraszam na mój kanał na YouTube!
Niebawem coś nowego! 💛

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz