#kocham i #nienawidzę
Zmienił całe moje życie.
Nauczył wiele.
Dał siłę.
Dał wytrwałość.
Wytresował charakter.
Jednakże nie zawsze było tak kolorowo...
Byłam kiedyś w miejscu gdzie sport nie był moją miłością- był narzędziem do katowania samej siebie.
I byłam w tym miejscu długi, długi czas...
Kiedy nie poćwiczyłaś, masz poczucie winy.
Kiedy nie wylałaś siódmych potów na macie, dzień jest stracony.
Kiedy nie ćwiczyłaś każdego dnia w ciągu tygodnia, jesteś zerem.
A może czasem więcej niż 7 razy w tygodniu?
Jestem osobą silnie podatną na uzależnienia i uzależnienie od sportu było kiedyś jednym z tych, w które wpadłam.
Zaczęło się jakoś wtedy, kiedy wpadłam w sidła anoreksji- czyli też uzależnienia, ale od niejedzenia.
Pamiętam takie chore czasy, kiedy ćwiczyłam kilka razy dziennie- codziennie. Za każdym razem, kiedy coś zjadłam.
Masakrowałam siebie niemiłosiernie...
Potem, kiedy wyszłam z anoreksji, trochę się ogarnęłam, ale moje uzależnienie od sportu- a raczej katowania siebie, dalej we mnie było.
Trening musiał być codziennie. Musiało być długo, ostro i na maksa.
Kiedy nie ćwiczyłam, miałam ogromne poczucie winy.
Kiedy w jakiś dzień mi się nie chciało, po prostu byłam zmęczona, nie miałam siły- to łoooooo byłam zerem... i już koniec, wszystko stracone.
Wszystko, albo nic.
Byłam fanką Ewy Chodakowskiej i jej treningów. Codziennie, czasem dwa treningi dziennie.
Im więcej, tym lepiej!!!
Ech...
Dzisiaj myślę o tym i łapię się za głowę.
Jezu, ile ja musiałam przejść, żeby się nauczyć...
Czy zawsze więcej, znaczy lepiej?
No przecież słyszysz tak ze wsząd...
Każdy Ci mówi- RUSZ DUPĘ!
NA TRENING!
CODZIENNIE!
NIE WOLNO CI ODPUSZCZAĆ!
NEVER!
EVER!
No to ćwiczysz...
Ćwiczysz, ćwiczysz, ćwiczysz...
I się przyzwyczajasz i wchodzi Ci to w krew.
I już nie zauważasz, że jesteś zmęczona, że już nawet nie masz żadnych efektów tych Twoich treningów, bo jest to wszystko zbyt intensywne.
Masakrujesz organizm dzień po dniu.
I już nie zauważasz, że trzeba iść z mamą do sklepu- na trening.
Nie spotkasz się z przyjaciółką- bo zaplanowany trening.
A chłopak? Chłopak poooczekaaa... jak kocha to poczeka, ty musisz dokończyć trening.
#TRENINGOVELOVE
- Musisz zrozumieć, że nie zawsze więcej znaczy lepiej.
Szczególnie kiedy jesteś kobietą.
A kobiecą równowagę hormonalną wywrócić do góry nogami jest bardzo łatwo... ale potem? nooooo moja kochana, walka z wiatrakami... (ale to temat na oddzielny post)
Nie zawsze większa ilość treningów działa na Twoją korzyść.
Powiem więcej- zbyt duża ilość treningów ZAWSZE DZIAŁA ŹLE.
- Musisz się nauczyć odpoczywać.
Dobra regeneracja jest tak samo ważna jak sam trening.
A nie regenerując się- tylko robisz sobie krzywdę.
Jeśli jesteś osobą po zaburzeniach lub z zaburzeniami odżywiania, jeśli jesteś osobą, która wie, lub podejrzewa, że może mieć problem z nadmierną aktywnością fizyczną, to chcę Ci powiedzieć, że musisz skończyć z katowaniem siebie.
- Trening to nie jest coś co ma cię niszczyć.
- Trening ma dodawać Ci sił.
- Ma pięknie kształtować Twoje ciało, a nie sprawiać, że Twoje ciało staje się sflaczałe i mało jędrne- bo tak się masakrujesz.
"Co za dużo, to nie zdrowo"
W sumie od ćwiczeń jest się uzależnić bardzo łatwo- szczególnie kiedy masz charakter perfekcjonisty.
Uważaj na siebie i pozwól sobie odpocząć.
JAKA JEST MOJA RADA?
ĆWICZ TYLE, BYŚ MOGŁA ĆWICZYĆ TAKIM SYSTEMEM DO KOŃCA ŻYCIA.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz